Robertowi Lewandowskiemu zarzuca się, nie bez kozery zresztą, że od lat "gaśnie" w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Teraz Polak staje przed kolejną szansą, by odeprzeć krytykę, a ważnymi golami dać Bayernowi ważny argument w walce o Ligę Mistrzów.
W przypadku Lewandowskiego trudno się do czegokolwiek przyczepić. W ubiegły weekend został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi, błyskawicznie pnie się w hierarchii strzelców Bayernu Monachium i rokrocznie prowadzi Bayern do sukcesów na arenie krajowej. W barwach klubu z Allianz-Arena zdobył już 180 bramek i niewykluczone, że wkrótce przedłuży umowę z klubem. Jest jednak pewien aspekt, który sprawia, że eksperci podają w wątpliwość przydatność "Lewego" zespołowi.
30-latek nie strzela bowiem zbyt wielu goli w najważniejszych dla Bawarczyków meczach, czyli w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Łącznie rozegrał w barwach Bayernu 22 spotkania wiosną w pucharach, a aż 13 z nich zakończył bez bramki. Gdy już jednak trafiał, to zazwyczaj nie były to bramki istotne, czyli takie, który dawałyby drużynie awans do kolejnej rundy lub po prostu ułatwiłyby wyeliminowanie renomowanego rywala.
W sezonie 2014/2015 Bayern mierzył się w kolejnych rundach z Szachtarem Donieck, FC Porto i Barceloną. Przeciwko Ukraińcom zdobył bramkę na 6:0 w wygranym 7:0 meczu, bramkarza Porto pokonał dwukrotnie (gole na 3:0 i 6:0, zwycięstwo 6:1), zaś z Barceloną trafił raz, ale i tak to Blaugrana awansowała do finału.
Rok później Lewandowski spędził w fazie pucharowej 570 minut na placu. Strzelił ważnego gola w rewanżowym meczu z Juventusem, co w dużej mierze pozwoliło awansować do ćwierćfinału. Przeciwko Benfice nie trafił ani razu, a przeciwko Atletico – tylko raz, co jednak nie pozwoliło uniknąć pożegnania się z rozgrywkami.
Sezon 2016/2017 to dwie bramki zdobyte w wygranym 10:2 dwumeczu z Arsenalem i gol z karnego w przegranym 2:4 starciu z Realem. Efekt? Bayern za burtą już w 1/4 finału. Jeszcze gorzej indywidualnie "Lewy" spisał się przed rokiem. W pierwszym wiosennym meczu LM trafił dwukrotnie przeciwko Besiktasowi, a jego zespół zwyciężył efektownie 5:0. W kolejnych pięciu spotkaniach (jeden z Turkami, dwumecze z Sevillą i Realem), Polak nie miał już okazji cieszyć się z bramek.
W pierwszym starciu tej rundy z Liverpoolem obrońcy The Reds również skutecznie wyłączyli z gry byłego piłkarza Lecha Poznań, a zatem, reasumując: w fazie pucharowej LM w barwach Bayernu strzelił 11 goli w 22 meczach, a aż 13 spotkań skończył bez zdobyczy bramkowej. Rzadko też zdarzało się, by błysnął i w pojedynkę "przepchnął" zespół do kolejnej fazy. Jak Polak wygląda na tle byłych "dziewiątek" klubu ze stolicy Bawarii? Przyjrzyjmy się zestawieniu "Kickera" (ciemny kolor – gole w fazie grupowej, jasny – w pucharowej):
Okazuje się zatem, że tak bramkostrzelnego piłkarza w wiosennych meczach na arenie międzynarodowej Bayern jeszcze nie miał. Oczywiście w pewnym stopniu wynika to ze stażu Lewandowskiego w klubie, ale dla porównania: Elber w fazie pucharowej zdobył 10 bramek w 6 sezonach, Makaay 2 bramki w 4 sezonach, Toni 8 w 3 sezonach, z czego aż 6 w nieistniejącym już Pucharze UEFA, Mario Gomez 10 w 4 sezonach, a Mario Mandżukić – 4 w 2 sezonach.
Lewandowski jest zatem najskuteczniejszą "dziewiątką" Bawarczyków w tym stuleciu i nawet mimo że zawodzi w kluczowych spotkaniach, to i tak zgromadził już rekordową zdobycz. A może być już tylko lepiej. Pierwsza szansa na wyśrubowanie dorobku już w środę w starciu domowym z Liverpoolem. Transmisja spotkania od 20:55 w TVP1, TVP Sport, tvpsport.pl i w aplikacji mobilnej.